Ucieczka
Dworzec. A na nim ludzie o najróżniejszych przekonaniach i przyzwyczajeniach. Zbiór osobistości patrzących na siebie ukradkiem; jeden podejrzewał drugiego o coś, czego pierwszy nie był wcale pewien. Strwożeni - ludzie bywają strwożeni i nieufni, więc, kiedy zwabiłam gołębie czekoladową bułeczką, podróżni wzięli mnie za wariatkę.
REKLAMA
Ptactwo początkowo zachowywało dystans. Srebrne gołąbki podchodziły po zdobycz niechętnie; postulowały swoje racje kręceniem główek. Obawiały się mojego głosu i szybkich gestów, gdy sięgałam po kolejne strzępki pieczywa. Dopiero zduszony dynamizm pozwolił mi się z nimi zjednać. Trzy z nich, po kilku nieudanych próbach, karmiło się słodkim wprost z mojej dłoni. Nie umyłam jej, a dwie godziny po spotkaniu sama zajadałam się bułeczkami.
W pociągu niewiele się zmieniło. Przed sobą pchałam walizę. Ukryłam w niej esencję świata, z którego uciekałam - ciążyła mi niemiłosiernie. Usiłowałam samodzielnie podrzucić ją na półkę, jednak bezskutecznie. Żaden z rozsianych wokół panów nie zamierzał mnie wesprzeć. Dopiero pewien Azjata wleciał na mnie z rozpędu i zaproponował, że pomoże. I can help you with that. Co tak szlachetny jegomość porabia w moim kraju? Yes, please. Only if you want.
Za szybami rozciągała się Polska. Widziałam wszystko: lasy, łąki, pola, rzeki, firmy, centra handlowe, kościoły, domy i pustostany. Gapiłam się na Katowice, Sosnowiec, Łódź i Bydgoszcz. Przyjmowałam ojczyznę taką, jaka jest, starając się nie wybrzydzać, bo wszystko przecież zależy od perspektywy. Staram się zapomnieć, że bliskie są mi tylko jedna łąka, jeden kościół, jedno centrum handlowe i jeden dom. Więcej nic, bo wszystko inne to marna kopia.
Gdy dotarłam na wieś, ciemność dosięgała mnie z każdej strony, lecz nie przerażało mnie to. Jest różnica między ciemnością leśną, która usypia świat i pozwala mu odetchnąć, a czernią nieba w mieście. Wielkie aglomeracje nigdy nie śpią; ludzie powinni nocą pić, tańczyć, krzyczeć i wymiotować przed parkowymi ławkami. Najważniejsze to nigdy się nie zatrzymywać i podkręcać swoją chrapkę na życie.
Tymczasem na mojej łące wystarczy rozpostrzeć ręce, aby wchłonąć w siebie całą rzeczywistość. Wystarczy podążyć spojrzeniem za łanią i jej młodym. Nic się u mnie nie liczy. Ważna jest wyłącznie afirmacja życia i przyjmowania go takim, jakim jest.
Potrzeba ośmiu godzin, by zrezygnować z krzywdy i wyczerpujących negocjacji z otoczeniem.
Autorka: Zuzanna Menard
W pociągu niewiele się zmieniło. Przed sobą pchałam walizę. Ukryłam w niej esencję świata, z którego uciekałam - ciążyła mi niemiłosiernie. Usiłowałam samodzielnie podrzucić ją na półkę, jednak bezskutecznie. Żaden z rozsianych wokół panów nie zamierzał mnie wesprzeć. Dopiero pewien Azjata wleciał na mnie z rozpędu i zaproponował, że pomoże. I can help you with that. Co tak szlachetny jegomość porabia w moim kraju? Yes, please. Only if you want.
Za szybami rozciągała się Polska. Widziałam wszystko: lasy, łąki, pola, rzeki, firmy, centra handlowe, kościoły, domy i pustostany. Gapiłam się na Katowice, Sosnowiec, Łódź i Bydgoszcz. Przyjmowałam ojczyznę taką, jaka jest, starając się nie wybrzydzać, bo wszystko przecież zależy od perspektywy. Staram się zapomnieć, że bliskie są mi tylko jedna łąka, jeden kościół, jedno centrum handlowe i jeden dom. Więcej nic, bo wszystko inne to marna kopia.
Gdy dotarłam na wieś, ciemność dosięgała mnie z każdej strony, lecz nie przerażało mnie to. Jest różnica między ciemnością leśną, która usypia świat i pozwala mu odetchnąć, a czernią nieba w mieście. Wielkie aglomeracje nigdy nie śpią; ludzie powinni nocą pić, tańczyć, krzyczeć i wymiotować przed parkowymi ławkami. Najważniejsze to nigdy się nie zatrzymywać i podkręcać swoją chrapkę na życie.
Tymczasem na mojej łące wystarczy rozpostrzeć ręce, aby wchłonąć w siebie całą rzeczywistość. Wystarczy podążyć spojrzeniem za łanią i jej młodym. Nic się u mnie nie liczy. Ważna jest wyłącznie afirmacja życia i przyjmowania go takim, jakim jest.
Potrzeba ośmiu godzin, by zrezygnować z krzywdy i wyczerpujących negocjacji z otoczeniem.
Autorka: Zuzanna Menard
PRZECZYTAJ JESZCZE