Bezdomna
Usiadła na jednej z ławek i rozejrzała się podejrzliwie. Po lewej stronie miała niekończący się asfalt; tramwaje tłukły się na przemian z samochodami i choć chodniki nadal pozostawały nieużywane, uderzyła ją agresywność rozpoczynającego się dnia. Jej obecność przytłaczały hałas, dysharmonia. Zdominowała ją cudza chęć życia. Ludzie, którzy chowali się za pędzącą szybą, gonili za wyznaczonym celem. Tylko ona jedna przymarzła do martwego drewna.
REKLAMA
Opuściła swój pokój wyjątkowo wcześnie; jeszcze na początku tygodnia otrzymała informacje o odpowiednich porządkach, jakie mają zostać przeprowadzone w hotelu. Wszyscy mieszkańcy otrzymali nakaz opuszczenia budynku - nie miał znaczenia fakt, że część z nich nie znajdzie na ten czas schronienia. Administracja wypuściła studentów samopas, a ci, pozbawieni większego sensu, poszli wydawać pieniądze rodziców.
Dziewczyna otworzyła książkę i wyjęła z kieszeni taniego papierosa. Odpaliła go, a część tytoniu rozsypała się na karty powieści. Smród oblężył zaróżowione palce, papier i najbliższą przestrzeń. Nim porządnie zdążyła zaciągnąć się dymem, znikąd, jakby zwabiony aromatem palenia, wyrósł przed nią Bezdomny.
Nie miała zamiaru uciekać przed interakcją i uciekać od rozmowy, która widocznie musiała się odbyć. Ulokowała spojrzenie w obcej twarzy i otwarła się na niecodzienną możliwość wysłuchania. Sądziła bowiem, że w życiu, które pokazało jej już wszystko, nie ma miejsca na zdziwienie.
Przepraszam, że pani przeszkadzam. Proszę powiedzieć, co pani czyta. Wygląda to ciekawie, rozpoczął. Ona zaś zastanowiła się nad odpowiedzią, po czym, gładząc nowo nabyty tom, odrzekła: To historia o dwóch chłopcach. Obaj pochodzą ze skomplikowanych rodzin. Odnajdują w sobie przyjaźń graniczącą z miłością. Na całym świecie mają tylko siebie. Mężczyzna potarł się po brodzie. Wygląda pani na oczytaną osobę. Co pani studiuje? Młoda kobieta nie zastanawiała się nad odpowiedzią zbyt długo i odrzekła: Literaturę. Nieznajomy pokiwał głową z aprobatą. Też kiedyś czytałem. I, jak pani, paliłem. Nie szkoda pani tak zdrowia niszczyć? Dziewczyna wzdrygnęła się. Szkoda, nie szkoda. Każdy ma swój sposób na zwalczanie rzeczywistości. Bezdomny, nadwyraz wyrozumiały, poprawił kołnierz dziurawej kurtki.
Mimo niezręczności, jaka się między nimi pojawiła, obcy zapragnął kontynuować rozmowę. Studentka z jakiegoś powodu wydała mu się odpowiednią osobą; odnalazł w niej swoje przeciwieństwo, lecz poza nim przeczuwał także coś, co ich połączyło. Bezdomność.
Autorka: Zuzanna Menard
Dziewczyna otworzyła książkę i wyjęła z kieszeni taniego papierosa. Odpaliła go, a część tytoniu rozsypała się na karty powieści. Smród oblężył zaróżowione palce, papier i najbliższą przestrzeń. Nim porządnie zdążyła zaciągnąć się dymem, znikąd, jakby zwabiony aromatem palenia, wyrósł przed nią Bezdomny.
Nie miała zamiaru uciekać przed interakcją i uciekać od rozmowy, która widocznie musiała się odbyć. Ulokowała spojrzenie w obcej twarzy i otwarła się na niecodzienną możliwość wysłuchania. Sądziła bowiem, że w życiu, które pokazało jej już wszystko, nie ma miejsca na zdziwienie.
Przepraszam, że pani przeszkadzam. Proszę powiedzieć, co pani czyta. Wygląda to ciekawie, rozpoczął. Ona zaś zastanowiła się nad odpowiedzią, po czym, gładząc nowo nabyty tom, odrzekła: To historia o dwóch chłopcach. Obaj pochodzą ze skomplikowanych rodzin. Odnajdują w sobie przyjaźń graniczącą z miłością. Na całym świecie mają tylko siebie. Mężczyzna potarł się po brodzie. Wygląda pani na oczytaną osobę. Co pani studiuje? Młoda kobieta nie zastanawiała się nad odpowiedzią zbyt długo i odrzekła: Literaturę. Nieznajomy pokiwał głową z aprobatą. Też kiedyś czytałem. I, jak pani, paliłem. Nie szkoda pani tak zdrowia niszczyć? Dziewczyna wzdrygnęła się. Szkoda, nie szkoda. Każdy ma swój sposób na zwalczanie rzeczywistości. Bezdomny, nadwyraz wyrozumiały, poprawił kołnierz dziurawej kurtki.
Mimo niezręczności, jaka się między nimi pojawiła, obcy zapragnął kontynuować rozmowę. Studentka z jakiegoś powodu wydała mu się odpowiednią osobą; odnalazł w niej swoje przeciwieństwo, lecz poza nim przeczuwał także coś, co ich połączyło. Bezdomność.
Autorka: Zuzanna Menard
PRZECZYTAJ JESZCZE